Skarlenie polskiej polityki nie bierze się z marnej postury prezydenta i premiera, czy też któregoś z ministrów. Z takim skarleniem mamy do czynienia od wielu lat a bierze się ono z dziwnej, wręcz niepojętej tendencji do zajmowania się sprawami drugoplanowymi, podczas gdy istotne rzeczy są spychane na dalsze pozycje lub nawet pomijane. Podobną "wygodną" politykę prowadzi polski Kościół Rzymskokatolicki, który mając jeszcze świeżo w pamięci wzrost antyklerykalizmu z początku lat 90-tych XX w. stara nie narażać się nikomu w obawie o przetrzepanie biskupich szkatuł lub zerwaniem milczącego porozumienia, które można krótko nazwać "my was za bardzo nie umoralniamy, a wy nam nie wyciągacie teczek".